DJI_0619-2

Zielona euro-autarkia (red. Jacek Żakowski)

4 min.

Ta wojna zmieniła wszystko.

Ta wojna zmieniła wszystko. Starą normalność napędzały marzenia i szanse. Nową normalnością rządzą lęki i zagrożenia. Najważniejsze z nich to geopolityka i klimat. Łączy je euro-autarkia i pomniejszanie skali.

W starej normalności dopłacaliśmy do zielonej energii - państwo, Unia, producent albo konsument. Tego wymagała będąca naszym geopolitycznym wyborem Unia inspirowana marzeniem o uratowaniu planety.

Niemcy w zieloną energię wierzyli. Polacy pukali się w głowę. Bo twarzą zielonej zmiany byli brodaci marzyciele bez nimbu urzędów, przykuwający się łańcuchami do drzew. Ale nie byłoby nam teraz do śmiechu, między Putinem z jego węglowodorami, a Niemcami pozbawionymi OZE, z których mają już większość energii. Brodaci marzyciele okazali się więc większymi realistami niż pragmatycy z liczydłem.

Gdyby nie miliardy, które pod presją marzycieli Niemcy od lat wydają na energiewende nie byłoby mowy o zamknięciu NS2, ani o kasowaniu importu rosyjskich węglowodorów. Bo nowi dostawcy na czele z USA, Afryką i Bliskim Wschodem, też nie są bezpiecznym rozwiązaniem. Wojna i pandemia pokazały, jak niebezpieczne jest uzależnienie od dostaw nie tylko z państw rządzonych przez tyranów, ale też z odległych demokracji.

Kiedy konwencjonalna wojna Zachodu ze Wschodem stała się opcją realną (choć najwyżej 20-procentową), niemądre jest strategiczne uzależnianie się od dostaw statkami, które łatwo zatopić.

Znikła też wiara, że w krytycznej chwili Chiny nie zablokują dostaw. Wojna pokazała również, że nie są już pewne dostawy z Zatoki, z Azji Centralnej, ani z Izraela, który buduje nowy system bezpieczeństwa. A możliwy powrót do władzy Trampa sprawia, że zależność od amerykańskich dostaw (gazu i ropy z łupków, czipów, broni, żywności) jest ryzykowna, nawet jeżeli statki pozostaną bezpieczne.

Relokalizacja stała się nieuchronna geopolitycznie - nie tylko ekologicznie. To zapowiada zastąpienie globalizacji totalnej globalizacją wybiórczą. T-shirty, garnki, pluszaki - tak; samochody, telefony, żywność, finanse i informatyka - częściowo; czipy, paliwa, amunicja, kluczowe substancje, surowce energetyczne - nie. Będzie więc rosła presja polityczna, by firmy włączyły się w budowanie strategicznej euro-autarkii kluczowych sektorów.

Euro-autarkia oznacza stawkę na źródła zielonej energii, która nie wymaga importu, a ekologii szkodzi mniej niż węgiel - od pomp ciepła, wiatraków, paneli i biogazowni po wodór i atom. Które zdominują miks energetyczny zależy od tego, jak poradzimy sobie z magazynowaniem energii i z Rosją. Jeżeli Rosja pozostanie groźnym przeciwnikiem, dla Europy - zwłaszcza centralnej i wschodniej - zbyt ryzykowne będą narażone na atak wielkie elektrownie (zwłaszcza atomowe) i system zależny od łatwych do zniszczenia sieci. To zachęca do opcji na rzecz energii wytwarzanej lokalnie, czyli prosumentów (także wodorowych) i małych elektrowni (także atomowych).

„Warto być przyzwoitym” mówił Władysław Bartoszewski. Ale przestrzegał, że to się rzadko opłaca. W starej normalności stawianie na lokalną produkcję i zieloną energię było przyzwoite wobec dzieci i wnuków, ale nieopłacalne. Obłęd Putina odwrócił to o 180 stopni. Co było tylko przyzwoite, stało się konieczne. Nie tylko by nie płacić rosnących horrendalnie cen za tradycyjną energię i nie tuczyć tyranów, którzy nas atakują, ale też by zmniejszyć ryzyko, że zależność od innych zmusi nas wkrótce do płacenia życiem za dzisiejsze drobne oszczędności.

Autorzy

Jacek Żakowski

Jacek Żakowski

Dziennikarz i publicysta. Ukończył Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Karierę dziennikarską rozpoczynał w redakcji „Na przełaj”. Komentator „Polityki”; publicysta „Gazety Wyborczej”; gospodarz piątkowych poranków radia TOK FM. Kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium Civitas w Warszawie. Członek Towarzystwa Dziennikarskiego. Należał do grona założycieli „Gazety Wyborczej”. Był rzecznikiem prasowym Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i pierwszym prezesem Polskiej Agencji Informacyjnej. Jest twórcą wielu programów telewizyjnych, takich jak: „Tok Szok” (z Piotrem Najsztubem), „Tischner czyta katechizm”, „Autograf” i „Summa zdarzeń”. Otrzymał liczne nagrody, m.in. Polskiego PEN Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego, Dziennikarza Roku oraz dwa telewizyjne Wiktory i SuperWiktora. Wydał kilkanaście książek, ostatnio Wirus 2020. Tylko niepewność jest pewna. Rozmowy.