Ta wojna zmieniła wszystko. Starą normalność napędzały marzenia i szanse. Nową normalnością rządzą lęki i zagrożenia. Najważniejsze z nich to geopolityka i klimat. Łączy je euro-autarkia i pomniejszanie skali.
W starej normalności dopłacaliśmy do zielonej energii - państwo, Unia, producent albo konsument. Tego wymagała będąca naszym geopolitycznym wyborem Unia inspirowana marzeniem o uratowaniu planety.
Niemcy w zieloną energię wierzyli. Polacy pukali się w głowę. Bo twarzą zielonej zmiany byli brodaci marzyciele bez nimbu urzędów, przykuwający się łańcuchami do drzew. Ale nie byłoby nam teraz do śmiechu, między Putinem z jego węglowodorami, a Niemcami pozbawionymi OZE, z których mają już większość energii. Brodaci marzyciele okazali się więc większymi realistami niż pragmatycy z liczydłem.
Gdyby nie miliardy, które pod presją marzycieli Niemcy od lat wydają na energiewende nie byłoby mowy o zamknięciu NS2, ani o kasowaniu importu rosyjskich węglowodorów. Bo nowi dostawcy na czele z USA, Afryką i Bliskim Wschodem, też nie są bezpiecznym rozwiązaniem. Wojna i pandemia pokazały, jak niebezpieczne jest uzależnienie od dostaw nie tylko z państw rządzonych przez tyranów, ale też z odległych demokracji.
Kiedy konwencjonalna wojna Zachodu ze Wschodem stała się opcją realną (choć najwyżej 20-procentową), niemądre jest strategiczne uzależnianie się od dostaw statkami, które łatwo zatopić.
Znikła też wiara, że w krytycznej chwili Chiny nie zablokują dostaw. Wojna pokazała również, że nie są już pewne dostawy z Zatoki, z Azji Centralnej, ani z Izraela, który buduje nowy system bezpieczeństwa. A możliwy powrót do władzy Trampa sprawia, że zależność od amerykańskich dostaw (gazu i ropy z łupków, czipów, broni, żywności) jest ryzykowna, nawet jeżeli statki pozostaną bezpieczne.
Relokalizacja stała się nieuchronna geopolitycznie - nie tylko ekologicznie. To zapowiada zastąpienie globalizacji totalnej globalizacją wybiórczą. T-shirty, garnki, pluszaki - tak; samochody, telefony, żywność, finanse i informatyka - częściowo; czipy, paliwa, amunicja, kluczowe substancje, surowce energetyczne - nie. Będzie więc rosła presja polityczna, by firmy włączyły się w budowanie strategicznej euro-autarkii kluczowych sektorów.
Euro-autarkia oznacza stawkę na źródła zielonej energii, która nie wymaga importu, a ekologii szkodzi mniej niż węgiel - od pomp ciepła, wiatraków, paneli i biogazowni po wodór i atom. Które zdominują miks energetyczny zależy od tego, jak poradzimy sobie z magazynowaniem energii i z Rosją. Jeżeli Rosja pozostanie groźnym przeciwnikiem, dla Europy - zwłaszcza centralnej i wschodniej - zbyt ryzykowne będą narażone na atak wielkie elektrownie (zwłaszcza atomowe) i system zależny od łatwych do zniszczenia sieci. To zachęca do opcji na rzecz energii wytwarzanej lokalnie, czyli prosumentów (także wodorowych) i małych elektrowni (także atomowych).
„Warto być przyzwoitym” mówił Władysław Bartoszewski. Ale przestrzegał, że to się rzadko opłaca. W starej normalności stawianie na lokalną produkcję i zieloną energię było przyzwoite wobec dzieci i wnuków, ale nieopłacalne. Obłęd Putina odwrócił to o 180 stopni. Co było tylko przyzwoite, stało się konieczne. Nie tylko by nie płacić rosnących horrendalnie cen za tradycyjną energię i nie tuczyć tyranów, którzy nas atakują, ale też by zmniejszyć ryzyko, że zależność od innych zmusi nas wkrótce do płacenia życiem za dzisiejsze drobne oszczędności.
Dziennikarz i publicysta. Ukończył Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych na Uniwersytecie Warszawskim. Karierę dziennikarską rozpoczynał w redakcji „Na przełaj”. Komentator „Polityki”; publicysta „Gazety Wyborczej”; gospodarz piątkowych poranków radia TOK FM. Kierownik Katedry Dziennikarstwa Collegium Civitas w Warszawie. Członek Towarzystwa Dziennikarskiego. Należał do grona założycieli „Gazety Wyborczej”. Był rzecznikiem prasowym Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego i pierwszym prezesem Polskiej Agencji Informacyjnej. Jest twórcą wielu programów telewizyjnych, takich jak: „Tok Szok” (z Piotrem Najsztubem), „Tischner czyta katechizm”, „Autograf” i „Summa zdarzeń”. Otrzymał liczne nagrody, m.in. Polskiego PEN Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego, Dziennikarza Roku oraz dwa telewizyjne Wiktory i SuperWiktora. Wydał kilkanaście książek, ostatnio Wirus 2020. Tylko niepewność jest pewna. Rozmowy.