Polska znajduje się w czołówce krajów UE pod względem przyrostu nowych mocy fotowoltaicznych. Na koniec marca 2025 r. zainstalowana moc PV wyniosła ponad 22 GW – to wzrost o 25 proc. rok do roku. Liczba mikroinstalacji fotowoltaicznych przekroczyła 1,5 mln, a ich łączna moc również systematycznie rośnie.
A wiatraki? Zainstalowana moc farm wiatrowych w Polsce na koniec stycznia 2025 r. wynosiła 10,8 GW – to także wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim.
Dynamicznie rozwija się również rynek przemysłowych magazynów energii. Przybywa elektrowni biogazowych, wodnych i na biomasę.
O zielonej transformacji energetycznej mówi się głównie w kontekście ekologii i polityki klimatycznej. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak zabezpieczeniom finansowym tego typu inwestycji. Tymczasem ryzyka są realne: pożary, huragany, gradobicia czy awarie transformatorów potrafią w jednej chwili zatrzymać produkcję energii, a tym samym – odciąć źródło przychodów.
Polisy na instalacje OZE to forma ubezpieczenia mienia dla firm. To jednak zupełnie nowa jakość ochrony – dostosowana do wyzwań transformacji energetycznej.
– To kompleksowe ubezpieczenie w formule „od wszystkich ryzyk” – obejmuje zarówno szkody materialne, jak i awarie oraz straty finansowe, takie jak utrata zysku czy pokrycie kosztów stałych – tłumaczy Krzysztof Grelewicz, dyrektor ds. ubezpieczeń majątkowych i technicznych w Biurze Ubezpieczeń Korporacyjnych Ergo Hestii.
Oznacza to, że właściciel farmy fotowoltaicznej lub turbiny wiatrowej może liczyć nie tylko na odszkodowanie za zniszczenia spowodowane np. burzą czy pożarem, ale również na rekompensatę za czas, w którym instalacja nie produkowała energii.
Ergo Hestia poszła o krok dalej, wprowadzając możliwość dołączenia do polisy odpowiedzialności cywilnej oraz tzw. ubezpieczenia parametrycznego – działającego nawet wtedy, gdy… nic się nie wydarzyło. Na czym to polega?
– Jeśli instalacja PV wyprodukuje mniej energii niż zakładano, np. z powodu braku nasłonecznienia, ale nie dojdzie do żadnego konkretnego zdarzenia losowego, to możemy taką stratę zrekompensować – o ile zakres ochrony został odpowiednio rozszerzony – wyjaśnia ekspert.
Choć ubezpieczenie OZE brzmi jak produkt zarezerwowany dla dużych graczy rynkowych, w praktyce obejmuje szerokie spektrum inwestycji.
– Nie mamy zamkniętej listy instalacji – ubezpieczamy zarówno fotowoltaikę, energetykę wiatrową, biogazownie, jak i elektrownie wodne – mówi Krzysztof Grelewicz.
Podstawowym warunkiem jest to, że ubezpieczenie musi zostać zawarte przez przedsiębiorcę – nawet jeśli finalnym ubezpieczonym będzie osoba fizyczna, np. właściciel domu z instalacją PV.
Ceny polis są kalkulowane indywidualnie i zależą od wielu czynników: lokalizacji, mocy instalacji, wieku urządzeń czy dostępności serwisu. Ogólnie składki są liczone w promilach wartości instalacji.
– Dla uproszczenia można przyjąć, że jeśli instalacja jest warta 1 mln zł, a stawka wynosi 1 promil, to roczna składka to 1 tys. zł. W przypadku energetyki wiatrowej – ze względu na wyższe ryzyko szkody całkowitej – składki są wyższe – zaznacza Krzysztof Grelewicz.
Istotne są zagrożenia naturalne. Analiza ryzyka opiera się tu przede wszystkim na mapach ekspozycji – m.in. powodziowych, ale także dotyczących deszczu, wiatru czy gradu.
Z danych towarzystwa wynika, że najczęściej zgłaszane szkody są związane z żywiołami – wichurami, piorunami, gradobiciami i powodziami. Równie często pojawiają się jednak awarie techniczne, zazwyczaj trudne do przewidzenia.
– Wysoką częstotliwością charakteryzują się szkody wynikające z awarii związanych z instalacjami elektrycznymi. Bardzo dotkliwe bywają także pożary, a także kradzieże i akty wandalizmu – mówi Krzysztof Grelewicz.
I dodaje, że skala szkód potrafi być ogromna.
– Zdarza się, że pożar jednej turbiny wiatrowej, wraz z utraconym zyskiem, skutkuje odszkodowaniem przekraczającym 20 mln zł – zauważa ekspert.
Jednym z przykładów skutecznego działania polisy OZE była awaria transformatorów na dużej farmie fotowoltaicznej. Problem techniczny uniemożliwił produkcję energii przez kilka miesięcy.
– Awaria była spowodowana wadą producenta i to on pokrył koszt wymiany transformatorów. Nie odpowiadał jednak za utracony przychód – a ten był znaczący – relacjonuje Krzysztof Grelewicz.
Dzięki posiadanej polisie przedsiębiorca otrzymał z Ergo Hestii odszkodowanie, które zrekompensowało straty wynikające z przestoju. Gdyby nie ubezpieczenie, inwestor musiałby „przeczekać” ten okres na własny koszt – bez produkcji, bez przychodów, ale z wciąż ponoszonymi wydatkami.
Jak przyznaje Krzysztof Grelewicz, popularność ubezpieczeń OZE w Polsce rośnie z każdym rokiem. Przyczyn jest kilka: rozwój rynku, rosnąca świadomość ryzyk oraz elastyczny, szeroki zakres ochrony.
– Przedsiębiorcy rozumieją już, że warto ubezpieczać nie tylko urządzenia, ale też swój model biznesowy – czyli zysk z produkcji energii. To właśnie ten element często decyduje o wyborze polisy – podkreśla ekspert.
Odnawialne źródła energii to nie tylko technologia i ekologia – to także ryzyko biznesowe, które może uderzyć w najbardziej newralgicznym momencie.
Dlatego produkty takie jak ubezpieczenie OZE stają się nieodłącznym elementem nowoczesnych inwestycji energetycznych. Ochrona obejmująca zarówno majątek, jak i zysk może zadecydować o „być albo nie być” całego przedsięwzięcia.
Artykuł opublikowany 11.07.2025, w wydaniu nr 259 XYZ - https://xyz.pl/ubezpieczenia-oze-w-praktyce-jak-chronic-zielone-inwestycje-przedsiebiorcow/
Autor: Martyna Mroczek-Kowalik