808Unicorns zamówienie finał

Nowa globalna „zimna wojna”

5 min.

Fragment z książki „Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość”. Prześwity 2023 r.

Przed Polską, Europą i światem stoi co najmniej pięć głównych wyzwań, które nazywam „5P”, bo dotyczą rosnącego politycznego Populizmu i geopolitycznych napięć, walki ze zmianami klimatu i ochronę Przyrody, kurczenia i starzenia się Populacji w krajach rozwiniętych, rozprzestrzeniania się Plutokracji, czyli dalszego wzrostu nierówności i przejmowania władzy przez wąskie grupy światowych i krajowych elit oraz spowolnienia światowego i krajowego tempa wzrostu Produktywności. Wyzwania te będę wchodziły w interakcje z pięcioma światowymi trendami, które nazywam „5D”, bo dotyczą one Dywersyfikacji łańcuchów dostaw, technologicznej Dezintegracji na Chiny i resztę świata, Dekarbonizacji, Digitalizacji i Delokalizacji

Fundamentalnym wyzwaniem dla przyszłości będzie nieubłaganie rosnące napięcie między USA i resztą tzw. Zachodu a Chinami. Wygląda na to, że wcześniej czy później skończy się to nową „zimną wojną”, chociaż z racji ogromnego udziału Chin w światowym handlu, gospodarce i technologiach, nowa zimna wojna będzie miała inny charakter niż ta z czasów ZSRR.

Negatywnych skutków nowej zimniej wojny nie zabraknie. Międzynarodowy Fundusz Walutowy np. twierdzi, że fragmentyzacja światowej gospodarki, szczególnie jeśli chodzi o przepływy inwestycji zagranicznych, obniży światowe PKB o 2% w długim okresie, a niektóre kraje stracą nawet 7% PKB. Bank Światowy z kolei ocenia, że np. Azja Płd-Wschodnia znacząco straci na słabszej współpracy w dziedzinie innowacji między chińskimi i amerykańskimi firmami.

Efekty amerykańsko-chińskiego konfliktu (miejmy nadzieję, że nigdy nie militarnego) będą negatywne, ale ich rozmiar jest moim zdaniem przeceniany. Nie docenia się też pozytywnych konsekwencji „zimnej wojny”, chociaż wcale ich nie brakuje. Dzieje się m.in. dlatego, że mówienie o „fragmentaryzacji” stało się teraz modne, bo odpowiada ono interesom międzynarodowych organizacji, dla których permanentne wsparcie dla globalizacji jest powodem ich istnienia. Nie brakuje też dramatyzowania i nejmaryzowania jej skutków (tj. zachowywania się jak brazylijski piłkarz Neymar, który znany był z tego, że lubił przewracać się po boisku z wyrazem agonii na twarzy po każdym, nawet najłagodniejszym faulu). Nowa zimna wojna będzie wyzwaniem, ale mniejszym niż wielu ekspertom się wydaje. Będzie tak z kilku powodów.

Po pierwsze, co pokazał COVID, narastające napięcia z Chinami i napad Rosji na Ukrainę, globalizacja w niektórych aspektach poszła za daleko. Nie może bowiem być tak, że w czasie kryzysu cały świat jest uzależniony od chińskich masek, lekarstw i respiratorów albo od rosyjskiego gazu, ropy czy innych metali. Nie może też tak być tak, że prawie 100 procent minerałów potrzebnych do np. produkcji baterii do samochodów elektrycznych, w tym 98 procent tzw. „rzadkich metali” (ang. rare earths), 97 procent litu i 93 procent magnezu, pochodzi z Chin albo że jedna tajwańska firma TSCM jest odpowiedzialna za ponad 90 procent światowej produkcji najnowocześniejszych półprzewodników. Gospodarka „just in time” powinna się zmienić na “just in case”, nawet jeśli oznacza to trochę wolniejszy rozwój.

Nie można też mylić sródków z celami: maksymalizacja globalizacji nie jest celem samym w sobie, a tylko środkiem do celu, jakim jest bardziej ekonomiczne, społecznie i środowiskowo zrównoważony rozwój. Nic nam się nie stanie, jeśli globalizacja trochę spowolni.

Po drugie, nowa zimna wojna sprawi, że Chiny i Zachód zaczną o wiele więcej wydawać na nowe technologie i badania. Tak jak kiedyś radziecki Sputnik zmotytował Amerykanów do wydania ponad 200 miliardów dolarów (w dzisiejszych cenach) na wysłanie człowieka na Księżyc, tak teraz polityka Xi Jinpinga skłoniła Amerykanów do skokowego zwiększenia wydatków na transformację energetyczną i infrastrukturę (Ustawa o Redukcji Inflacji, ang. Infation Reduction Act, IRA), produkcję półprzewodników (ang. CHIPS Act) i na skokowe zwiększenie wydatków na badania i rozwój (B+R). Reszta Zachodu też zwiększyła swoje wydatki. Chiny zaś już teraz wydają 2,5 procent PKB na B+R, więcej niż średnia dla Unii Europejskiej, i w ramach technologicznego wyścigu będą wydawać jeszcze więcej. Rezultatem tej wzmożonej konkurencji będzie szybszy rozwój technologii i wyższy wzrost wydajności pracy. Dokładnie to, czego świat potrzebuje. W szczycie starej zimnej wojny, w latach 1948-1973, wzrost wydajności pracy w USA (3,4% rocznie) był ponad dwa razy szybszy niż w szczycie globalizacji (2005-2022), kiedy wyniósł tylko 1,5% rocznie. Efekty zimnej wojny dla wydajności pracy mogą nas więc pozytywnie zaskoczyć.

Po trzecie, związana z geopolitycznymi napięciami restrukturyzacja globalnych łańcuchów dostaw to wielka szansa na rozwój wielu biednych krajów świata, które do niedawna nie miały szans na konkurencję z Chinami w przyciąganiu inwestycji zagranicznych. Widać to świetnie na przykładzie np. Wietnamu i Meksyku, ale również Polski, do której, mimo wojny za wschodnią granicą, napływ zagranicznych inwestycji skokowo się zwiększył (w 2022 wartość bezpośrednich inwestycji zagranicznych była w proporcji do PKB prawie dwa razy wyższa niż w 2019 roku). Moje wczesne przewidywania, że Polska skorzysta na restrukturyzacji łańcuchów dostaw, potwierdzają dzisiejsze rankingi firm konsultingowych i logistycznych.

Wreszcie warto pamiętać, że w życiu liczy się nie tylko gospodarka. Ci sami, którzy dzisiaj wylewają łzy nad negatywnymi skutkami technologicznego odcięcia Chin od wybranych nowoczesnych technologii, pewnie wylewali takie same łzy, pisząc o (praktycznie nieszkodliwych) sankcjach nałożonych na Rosji po przejęciu Krymu i przed jej atakiem na Ukrainę. PKB to nie wszystko. Byłoby naiwnością sądzić, że Ameryka ma wspierać swojego strategicznego konkurenta, któremu przez 40 lat wierzyła, że chce kiedyś być demokracją, a okazało się, że ta chce pozostać autokracją. Trudno się więc dziwić Ameryce, że blokuje Chinom dostęp do np. najnowcześniejszych półprzewodników. I blokować będzie jeszcze więcej. Gdyby zresztą rolę się odwróciły i to Chiny, a nie Ameryka, były światowym hegemonem, a Ameryka nowym konkurentem, Chiny blokowałyby Amerykę o wiele mocniej, tak jak np. blokują do tej pory dużą część zagranicznych inwestycji w „strategiczne” sektory.

Naturalną konsekwencją braku blokad dla handlu najbardziej newralgicznymi technologiami, jak chcą niektórzy apologeci, byłoby opanowanie najnowocześniejszych technologii przez Chiny, tak jak stało się z to wcześniej z częścią istniejących technologii np. szybkich pociągów, paneli słonecznych, 5G czy dronów. Wtedy tylko kwestią czasu byłaby dominacja chińskiej partii komunistycznej nad światem. Czy to byłby wtedy lepszy świat? Czy nie warto poświęcić kilka procent przyszłego PKB, żeby takiego świata uniknąć?

W dyskusji o geopolityce trzeba odnieść się również do sytuacji Rosji i Ukrainy. Tą pierwszą trzeba maksymalnie izolować, przynajmniej dopóki nie skończy się wojna, nie odejdzie Putin i nie zacznie Rosją rządzić ktoś, kto wierzy w te same wartości co my. Rozwinięty świat nie potrzebuje Rosji. Jest to jedna wielka stacja benzynowa, która udaje kraj, jak kiedyś z przekąsem powiedział amerykański senator John McCain. Teraz chodzi o to, aby nawet nie była stacją benzynową: w interesie Zachodu i całego świata jest odejście od importu rosyjskiej ropy, gazu i surowców naturalnych i jak najszybsze przejście na zieloną energię i surowce odnawialne. Im szybciej się to stanie, tym lepiej. Rosję czeka długi okres ekonomicznej smuty, bo jej szanse na rozwój oparty o inne sektory niż surowce naturalne legł w gruzach. I szybko się z nich nie podniesie.

Dużym wyzwaniem będzie odbudowa Ukrainy i jej kiedyś wstąpienie do Unii Europejskiej. Ale skuteczne wyrwanie się z postradzieckiej ekonomicznej „czarnej dziury” da szansę Ukrainie na gospodarczy sukces, taki jaki odniosły wcześniej np. kraje nadbałtyckie czy Polska. W przypadku Ukrainy proces powojennej odbudowy i jednoczesnej budowy nowych instytucji, które będą niezbędne na drodze do unijnej akcesji, będzie trwał dłużej, ale najważniejsze, żeby trwał. Skorzysta na tym Polska, region i cała Europa.

Fragment z książki „Złoty wiek. Jak Polska została europejskim liderem wzrostu i jaka czeka ją przyszłość”, Prześwity 2023; https://mtbiznes.pl/przeswity/produkt/zloty-wiek. Artykuł wyraża osobiste poglądy autora.

Autorzy

Dr hab. Marcin Piątkowski

Dr hab. Marcin Piątkowski

profesor Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie i wiodący ekonomista (Lead Economist) w Banku Światowym w Waszyngtonie. Więcej informacji na www.marcinpiatkowski.com.